Wiersze: J Dodaj wiersz »
[1]
Ballada o wiecznym cudzie
To że jest Bóg, to nie do wiary, I to przejście do nas, ludzi stworzonych, do nas od 2000 lat,
To nie do wiary,
Że zwierzę żyje i że roślina żyje,
Że Bóg nie umiera, to nie do wiary,
I klatka próżni,
Którą się stanie kość.
Tutaj przerywam, bo nie mogę
Wznieść się do duszy. Ach, nie mogę... To nie do wiary.
Ta chwila próżni! I Bóg powróci.
Można to nazwać, jak to zechce,
Agonią, próżnią, kryzysem,
Przemianą, śmiercią - to nie do wiary -
Zaskakujące życie! Straszliwe zaprzeczenie Boga,
Gdy mój duch, moja próżnia woła: Boże, Boże jedyny!
To nie do wiary.
Przywołuję geniusze czterech punktów przestrzeni,
Pomóżcie mi, kapłani czarodzieje.
Przywołuję białą żmiję mgławicy, ja - czarodziej.
Niech przyjdzie olbrzym, który ma dziewięć matek,
I uczyni trzy próby, aby spętać wilka na wybrzeżach świata.
To zaskakujące, że Bóg ma czoło, usta, ma grotę, matkę!
Jest siedem grot i cztery wiązanki,
Biała żmija mgławicy
I cztery żywe gęsi, aby czcić mój obłęd,
To nie do wiary,
To że jest Bóg, to nie do wiary! ~ Jacob Max
Wojna
Nocą peryferyjne bulwary są pełne śniegu; bandyci są żołnierzami; atakują mnie śmiechem i szablami, odzierają mnie: uciekam,
aby wpaść w inną matnię. Czy to dziedziniec koszar czy podwórze oberży?
Ile tu szabel! Ilu konnych z dzidami! Śnieg! Nakłuwają mnie strzykawką:
to trucizna, która ma mnie zabić: trupia główka okryta krepą gryzie mnie
w palec. Mgliste latarnie rzucają na śnieg martwe światło. ~ Jacob Max
Widok perspektywiczny
Widok na wzgórzu białego domu z wieżyczkami. To noc! Jest oświetlone okno,
Są dwie wieżyczki, dwie turkaweczki są wieżyczkami.
Za oknem i w domu
Jest miłość, miłość ze swoim płomiennym światłem!
Jest miłość obfita, skrzydlata, wymowna,
Na trzecim piętrze domu,
Na trzecim piętrze domu w innym pokoju,
W pokoju bez światła jest umarły,
I cały ból śmierci,
Żniwo bólu,
Skrzydła bólu,
Wymowa bólu,
Widok perspektywiczny białego domu z wieżyczkami. ~ Jacob Max
Odpowiedź dla Manon
Jestem prastary nasyp i śpiewam przy sztormie Ktoś wiecznie ocalany bączek Najwyższego
Jestem podwójna szóstka dwie stawki na zero
Żandarm estetyki apostoł poliglota
Zmieniłem się w oszusta co drży przed kałużą
Przy odmianie księżyca wynoszony z dworca
Ja płód bez spirytusu ja żabka z murawy
Trzy tysiące lat szedłem przez pustynię pieprzu
A za mną wilkołaki i psy policyjne
I żywiłem się tylko swoim własnym trupem
W nadziei że ideał znajdę opiekuńczy
Ja jestem chromatyczny ton fes i ton cis
Serce karczocha twarde endywia i laluś
Oszalały z miłości bez pleców i władcy
- Ten którego zjadacie podgryzie wam krzesło
Wy co się nie boicie zbrudzić swojej sukni
Zgubić pierścionka popsuć malowania twarzy
Czarownice z sabatu wracające nocą
Zerwijcie mnie na stawie: jestem nenufarem ~ Jacob Max
[1]